Bronisław Komorowski, kandydat na prezydenta RP zjawił się w Bibliotece Elbląskiej. W spotkaniu uczestniczyło około 150 osób. Przed budynkiem prezydenta przywitała gwizdami grupa kilkudziesięciu osób z flagami partii KORWiN. Wykrzyczeli pytanie o związki z pewną fundacją oraz WSI. - Jestem przyzwyczajony do takiego zachowania. Długo tkwię w polityce i mam grubą skórę – zareagował już na sali Komorowski. Nazwał też swoich oponentów za drzwiami zwolennikami Rosji i jej imperialnej polityki. Skrytykowani, gdy gość był już w autobusie nazwali prezydenta zdrajcą Polski.
Wszystkie 150 miejsc, przygotowanych przez organizatorów debaty z kandydatem na prezydenta RP w sali Biblioteki Elbląskiej, były zajęte. Prawie wszyscy byli zwolennikami Bronisława Komorowskiego. Mieli chorągiewki z napisem „Głosuję na Bronka”. - Rozesłaliśmy informacje do instytucji i organizacji pozarządowych – wyjaśniał Jerzy Wcisła, lider elbląskiej Platformy Obywatelskiej. - Byli chętni, ale na jakiej zasadzie przyznawano zgody na wejście, i ilu było chętnych nie wiem.
Nikt nie wszedł bez zaproszenia. Wcisła pytany przez dziennikarzy, wyjaśniał dlaczego zaplanowano tylko spotkanie zamknięte. - Dotarły do nas informacje, że grupa 50 osób planuje zakłócić wizytę kandydata na prezydenta RP – ujawnił. - To był powód – dodał na koniec.
Bronisław Komorowski przybył punktualnie. Zanim przywitali go zebrani na sali, wygwizdali go młodzi ludzie z flagami partii Korwin. Pytali czy będzie debata o związkach gościa z WSI i pewną fundacją. Protestujących było także słychać podczas spotkania. Kandydat na prezydenta przyznał, że słyszy krzyki niezadowolonych, którzy pozostali na zewnątrz. - Jestem przyzwyczajony do takiego zachowania. Długo tkwię w polityce i mam grubą skórę – zareagował Komorowski. Nazwał też swoich oponentów za drzwiami zwolennikami Rosji i jej imperialnej polityki. Stwierdził, że łatwo jest krytykować bez ponoszenia odpowiedzialności, ale trudniej rozwiązywać realne i niewydumane problemy.
Na te zarzuty odpowiedzieli protestujący, gdy Komorowski był już w autobusie. Wykrzyczeli też żądania: „kandydacie wąsaty nie uchylaj się od debaty”. Ironizowali: „dziękujemy za czekoladowego orła, piękną polszczyznę, umowy śmieciowe i akcyzę na paliwo”.
Podczas spotkania Bronisław Komorowski wiele mówił o niebezpieczeństwie ze strony Rosji. - Nie będziemy kładli uszu po sobie – zapewniał. - W sytuacjach tego wymagających odpowiednio ostro zareagujemy. Jednocześnie trzeba współpracować tam, gdzie jest to możliwe. Od Jacka Protasa, wicemarszałka wiem, że przez 4 miesiące z małego ruchu granicznego skorzystało 2 miliony osób.
Były też pytania z sali, właściwie zapewnienia o poparciu. - Zwolennicy pana prezydenta są także wśród członków „Solidarności” wbrew podpisanemu porozumieniu przez przewodniczącego – informował Kazimierz Uleniecki, członek tego związku zawodowego i przewodniczący Komisji Zakładowej "S" w Nadleśnictwie Elbląg. - Oczekuję, że jak królowie przed wiekami, tak pan jako prezydent zadba o lasy.
Bronisław Komorowski zapewniał, że nie ma niebezpieczeństwa prywatyzacji lasów. - To wydumany przez niektórych problem – stwierdził.
Spotkanie w sali zakończyło się wręczeniem prezentów. Jacek Protas ofiarował busolę, by prezydent RP we właściwym kierunku trzymał kurs rządzenia krajem. Bronisław Komorowski żartował, że wcześniej dostał koło sterowe i obawia się skompletowania jachtu, bo wtedy by musiał to zgłosić do rejestru dochodów. Witold Wróblewski, prezydent Elbląga wręczył głowie państwa grafikę Ścieżki Kościelnej i katedry, jak stwierdził, w imieniu elblążan. Nie obyło się bez sweet fotek, czy słodkich zdjęć z głową państwa.