Inspektorowie elbląskiego oddziału Otoz Animals: Marek, Ania, Małgosia i Damian.
Prokuratura: Znęcanie się nad zwierzętami ma niską szkodliwość społeczną
2 tysiące zł grzywny i 5 tysięcy nawiązki na rzecz schroniska w Elblągu – za co? Taki wyrok padł w sprawie zamordowanego z premedytacją owczarka niemieckiego. Właściciel uderzył psa narzędziem w okolice czaszki, czego następstwem był krwotok, wstrząs mózgu i zgon. Zdjęcia stanu, w jakim odebrali psa elbląscy inspektorzy ds. ochrony zwierząt dostępne są w galerii. Z dniem 1 stycznia 2012 roku weszła w życie nowelizacja ustawy o ochronie praw zwierząt. Czy zaostrzenie przepisów odstrasza sprawców przestępstw a kary są rzeczywiście egzekwowane?
- Ustawa o ochronie zwierząt daje surowsze narzędzia do karania przestępców. Trzy lata pozbawienia wolności i 100 tysięcy złotych to najwyższy wymiar kary. Problem tkwi w prokuraturze, która umarza większość spraw lub daje grzywnę w wysokości 5 tysięcy zł w przypadku, gdy sprawca nie ukrywa, że zabił przypadkiem, tylko tłukł psa w jednym celu. Z doświadczenia wiemy, że pieniądze wypłacane są latami, a sprawcy całkowicie unikają kar – mówi Agnieszka Wierzbicka, kierownik Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Elblągu.
W domu, po wszystkim możemy płakać, ale na interwencji zachowujemy zimną krew
Elbląski oddział OTOZ Animals zasila 7 doświadczonych inspektorów oraz trzy osoby, które 30 listopada 2012 br. ukończyły szkolenie zorganizowane w Centrum Organizacji Pozarządowych w Gdyni. Aby zostać inspektorem ds. ochrony zwierząt należy przejść wewnętrzny kurs w jednostce OTOZ Animals, a następnie zaliczyć egzamin ze znajomości przepisów Ustawy o Ochronie Zwierząt.
- Nowi inspektorzy są przyuczani do zawodu podczas interwencji. Nieważne ile scenek odegralibyśmy wcześniej, na samej akcji mogą puścić nerwy i człowiek zachowuje się zupełnie inaczej. Osoby spełniające funkcję inspektora muszą mieć predyspozycje do wykonywania zawodu. Nie ma opcji żeby ktoś na akcji rozpłakał się, nawet jeśli pies jest w tragicznym stanie. Musimy myśleć. Na interwencji trzeba kierować się przede wszystkim tym by zwierzę jak najszybciej zostało uratowane, emocje odkładamy na później – mówi inspektor Agnieszka Wierzbicka.
O tym jak wyglądają pierwsze interwencje opowiada Daria Drutel – wolontariuszka związana z elbląskim schroniskiem od roku, dziś początkujący inspektor.
- W czasie akcji, starsi inspektorzy dawali nam wskazówki. Uczyli, jak nawiązać kontakt z właścicielami, jak reagować na ich często bardzo agresywną postawę. Pewnego dnia dostaliśmy sygnał, że na jednym z osiedli pies zamknięty w mieszkaniu przeraźliwie wyje. Sprawdziliśmy to – okazało się, że pies ma ogromnego guza w okolicach brzucha. Właściciel tłumaczył nam, że pies skomle, bo zostaje sam w domu. Niestety nie była to prawda, zwierzę bardzo cierpiało od wielu miesięcy. Zaproponowaliśmy właścicielowi, że sfinansujemy leczenie, ponieważ nie było go stać. Czułam złość, zastanawiałam się, jak można doprowadzić psa do takiego stanu i patrzeć jak się męczy – mówi Daria.
Śmietnisko = jedyne rozwiązanie dla psa? STOP! Wyjść jest wiele
- Łzy stanęły nam w oczach, kiedy ujrzeliśmy to, co w kartonie przywieźli do schroniska pracownicy wysypiska śmieci. Mały, kudłaty piesek oblepiony błotem, liśćmi, papierami, obierkami po ziemniakach i innymi śmieciami, ledwo widział zza posklejanej ropą i innym brudem, sierści. Panowie, którzy go przyprowadzili, poinformowali nas, że dostrzegli go wypadającego na stertę śmieci, kiedy na wysypisku śmieciarka opróżniała kolejny kontener - opowiadają pracownicy schroniska.
Co można zrobić, kiedy stwierdzamy, że nie możemy mieć dalej psa? Przede wszystkim trzeba szukać nowego, bezpiecznego domu. Schronisko pomaga jak może, pracownicy szukają tymczasowych domów adopcyjnych, sterylizują psy, zapewniają specjalistyczną opiekę weterynaryjną, zakładają czipy by zwierzęta nie zgubiły się więcej. Wszystko zależy jednak od ludzi. Gdyby nie byli nieodpowiedzialni i równie podli, wiele psich i kocich tragedii nie miałoby miejsca. Najgorsza jest ludzka bezmyślność i brak odwagi. W minioną środę (27.02.2013) do rowu w okolicach schroniska zostały podrzucone szczeniaki z psią mamą. Na dworze mróz i deszcz, karton szybko rozmókł. Suczka wyszła szukać pomocy. Na szczęście jeden z pracowników zauważył ją i ruszył na poszukiwanie szczeniąt. Psia rodzina czeka obecnie na nowych właścicieli w schronisku.
- Jeżeli chodzi o proces adopcji, przede wszystkim skupiamy się na wnikliwym wywiadzie. Sprawdzane są warunki, jakie mogą zapewnić przyszli właściciele. Nie pozwalamy, by pies był uwiązany na łańcuchu. 90 procent czworonogów z naszego schroniska w ubiegłym roku znalazło dom, jest to nasz wielki sukces – mówi Agnieszka Wierzbicka.
Niestety, pracownicy nie są w stanie kontrolować wszystkich rodzin zabierających zwierzęta pod swój dach. Zdarzył się przypadek, kiedy adoptowany pies uciekł od nowych właścicieli pod bramy schroniska. Co więc musiało go spotkać w nowym domu?
Jak można pomóc zwierzętom z elbląskiego schroniska?
Możesz zostać jednym z wolontariuszy. Wszystkie psy czekają z utęsknieniem na wyjście z klatek, chociaż na spacer. Możesz przyjść, przytulić, pogłaskać to tak niewiele, a powoduje merdanie ogonem i psie szczęście już gotowe. Ponadto stale potrzebna jest karma, ciepłe koce, kojce, smycze – jeśli posiadasz je w domu, są nie potrzebne lub chcesz je przeznaczyć właśnie dla tych zwierząt – nie zwlekaj, pracownicy zapraszają. Możesz zaadoptować wszystkie czworonogi – rasowe, kundle, małe duże, czekają na nowy dom. Potrzebni są również chętni do adopcji tymczasowych: wymagane – kawałek miejsca pod twoim dachem i wiele miłości. Możesz też przeznaczyć 1 % podatku na Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Elblągu.